Kisiel z motylkiem

W okolicach naszego siedliska od wielu tygodni nie padał porządny, ulewny deszcz. Wszystko schnie i żółknie, a przelotne opady (jeśli się już trafi dłuższy niż 3 minutowy) nie są w stanie nawodnić gleby. Liczymy się z tym, że owoców w tym roku nie będzie zbyt wiele, drzewa i krzewy zrzucają wszystko co mogą, aby jakoś sobie poradzić.  Czarnych porzeczek, które cała nasza rodzina wcina z apetytem udało się nam zebrać jedynie 2 kopiaste kubki. Zjedliśmy je z kisielem, żeby móc jakoś w miarę sprawiedliwie całą szóstkę obdzielić.  I tu pojawił się nam kolejny amator porzeczek, i to jaki!




Nie dawał się odpędzić w żaden sposób. Siadał na łyżce i trzeba było bardzo uważać, aby go przypadkiem nie zjeść lub nie zgnieść!



Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty