Zielone okienka stodoły - renowacja

Po pierwsze nie wyrzucaj! Musze chyba tę maksymę powiesić na honorowym miejscu w nowym warsztacie. Nie żebym popierała bezmyślne zbieractwo byle czego, raczej staram się dom, garaż i strych odgracać niż zagracać. Chodzi o to, by nie wyrzucać rzeczy, którym można dać drugie życie. Kiedyś robiło się rzeczy na lata, dziś projektuje tak by zepsuły się zaraz po terminie gwarancyjnym.
Do nowego budynku chcemy wykorzystać stare okna ze stodoły.


Prawdę mówiąc to od nich wzięły swój kolor wszystkie okna i drzwi w wyremontowanych pomieszczeniach. Kiedy kupowaliśmy siedlisko drewniana stodoła była w opłakanym stanie i groziła zawaleniem. Udało nam się odzyskać z niej trochę drewna, dachówek i okucia bramy wjazdowej, które teraz wykorzystamy. Przybudówka tej stodoły miała dwa stareńkie okna, które chciałam wykorzystać jako szafki łazienkowe. Wymontowane, odkurzone, przeszlifowane ramy okienne wraz z szerokimi, grubymi framugami czekały w kolejce na swój czas. Dobrze, że miałam ciągle inne zajęcia, bo zamiast do łazienki trafią do nowego budynku i znów będą oknami. Nie mam pojęcia ile mają lat. Drewno jest w bardzo dobrym stanie, a konstrukcja zawiera proste, ale skuteczne patenty starego rzemieślnika. Tu nie ma gwoździ, ani tym bardziej wkrętów.


Wstawienie szybek umożliwia sprytny kołeczek - kiedy go wyjmiesz rama okienna otwiera się na dwie części i można wstawić dopasowaną taflę szkła.



Zaolejowałam okno Allbackiem - piło, że aż miło. Miałam wrażenie, że zaraz zobaczę wychodzący z drewna jęzor zlizujący łapczywie olej z pędzla, albo usłyszę głośne mlaskanie.




Zagruntowane olejem okna pomalowałam dwiema warstwami farby olejnej Allback w kolorze szałwii. W tym samym kolorze pomalowałam framugi.  Czeka nas jeszcze wstawienie zupełnie nowego okna z okiennicami. Też już jest zaolejowane i czeka na malowanie.



Komentarze

Popularne posty