Jabłkowianki
O tym jak musiałam się włamać do domu już pisałam, ale nie napisałam jak się odstresowywałam, kiedy stwierdziłam że nie mam klucza. A chwilę mi to zajęło... Poszłam się przejść do sadu i natknęłam się na konar jednej z jabłonek, zwalony przez burzę w sierpniu. Liści na nim nie było, natomiast jabłka nadal mocno się trzymały. Były małe i mocno czerwone, do jedzenia raczej nie nadające się, ale za to ładne. Postanowiłam nabić je na drucik i zawiesić jako ozdobę. Nawet nie zauważyłam, że w koszyku zabrał się na podwórko pasażer na gapę :)
Komentarze
Prześlij komentarz