Już bliżej niż dalej...
A przynajmniej taką mamy nadzieję :)
Zaczęliśmy remont od budynku w stosunkowo najlepszej kondycji, a i tak jak się okazało spłatał nam kilka figli. "Górka" nad garażem może teraz dać nam schronienie na czas remontu domu. Jest wreszcie miejsce gdzie można się umyć i odpocząć po pracy.
Podłoga nadal jest "robocza", ale na docelowe deski musimy najpierw trochę uciułać grosza. Ściany pomalowaliśmy nowoczesną alternatywą dla farby wapiennej, czyli mineralną farbą Amazona. Daje matowy wygląd przypominający ściany z dawnych lat. Belki i deski po przeszlifowaniu zostały zaolejowane Allbackiem, dzięki czemu uwidoczniała się naturalna, piękna struktura drewna.
Okna i drzwi malujemy na kolor szałwii. O oknach już pisałam na wiosnę. Drzwi mamy całe 2 sztuki :)
Te stare, z bardzo grubej sosny, już niejedno w życiu przeszły i niejeden kolor nosiły na sobie. Po obskrobaniu z większości starych powłok zostały zaolejowane, a potem pomalowane dwiema warstwami tradycyjnej, olejnej farby bez żadnego chemicznego paskudztwa. W końcu nie po to człowiek kupuje dom na wsi, żeby się truć rozpuszczalnikami czy innymi "ulepszaczami". Nowe drzwi, prowadzące do łazienki w pierwotnym zamyśle miały być drewniane (z rozbiórkowych desek), co najwyżej zawoskowane. Okazało się jednak, że dostaliśmy drzwi w prezencie. A że darowanemu koniowi nie zaglądać się w zęby to i my postanowiliśmy nie zaglądać drzwiom w sęki i fleki. Poszły pod pędzel i wyglądają całkiem OK.
Jak więc widać, środek mamy z grubsza ogarnięty. Na zewnątrz jest jeszcze sporo do zrobienia. Deskowanie trzeba było poprawić, bo próchno i robaczki miały tam plac zabaw. Wrota czekają na swoją kolej, podobnie jak okna żeliwne, do których musimy wstawić szybki.
Zaczęliśmy remont od budynku w stosunkowo najlepszej kondycji, a i tak jak się okazało spłatał nam kilka figli. "Górka" nad garażem może teraz dać nam schronienie na czas remontu domu. Jest wreszcie miejsce gdzie można się umyć i odpocząć po pracy.
Podłoga nadal jest "robocza", ale na docelowe deski musimy najpierw trochę uciułać grosza. Ściany pomalowaliśmy nowoczesną alternatywą dla farby wapiennej, czyli mineralną farbą Amazona. Daje matowy wygląd przypominający ściany z dawnych lat. Belki i deski po przeszlifowaniu zostały zaolejowane Allbackiem, dzięki czemu uwidoczniała się naturalna, piękna struktura drewna.
Okna i drzwi malujemy na kolor szałwii. O oknach już pisałam na wiosnę. Drzwi mamy całe 2 sztuki :)
Te stare, z bardzo grubej sosny, już niejedno w życiu przeszły i niejeden kolor nosiły na sobie. Po obskrobaniu z większości starych powłok zostały zaolejowane, a potem pomalowane dwiema warstwami tradycyjnej, olejnej farby bez żadnego chemicznego paskudztwa. W końcu nie po to człowiek kupuje dom na wsi, żeby się truć rozpuszczalnikami czy innymi "ulepszaczami". Nowe drzwi, prowadzące do łazienki w pierwotnym zamyśle miały być drewniane (z rozbiórkowych desek), co najwyżej zawoskowane. Okazało się jednak, że dostaliśmy drzwi w prezencie. A że darowanemu koniowi nie zaglądać się w zęby to i my postanowiliśmy nie zaglądać drzwiom w sęki i fleki. Poszły pod pędzel i wyglądają całkiem OK.
Jak więc widać, środek mamy z grubsza ogarnięty. Na zewnątrz jest jeszcze sporo do zrobienia. Deskowanie trzeba było poprawić, bo próchno i robaczki miały tam plac zabaw. Wrota czekają na swoją kolej, podobnie jak okna żeliwne, do których musimy wstawić szybki.
Widać, że wiele pracy już włożyliście, będzie pięknie :))
OdpowiedzUsuńNa dopieszczania i urządzania macie całe życie!
OdpowiedzUsuńZazdroszę mieszkania w tak pięknym zakątku świata... :)
Tradycyjne okna to kawałek historii w moim domu. Klasyczny urok i piękno, które nigdy nie wychodzi z mody.
OdpowiedzUsuń